Komentarze: 2
Boże jak ja nienawidzę naszej szkoły!!! Wyszłyśmy dzisiaj z Martuchą dosyc późno gdzieś tak za 10 ósma. Z nadzieja, że się nie spóźnimy. Wchodzimy do szkoły, a tam kolejka na całą szatnię, bo oczywiście dyro sprawdzał czy jesteśmy odpowiednio ubrani. ( Czyli w białą koszule, krawat i ciemne spodnie) A ja oczywiście jak to zwykle bywa nie wziełam krawata. No i stanełyśmy w tej długiej kolejce!!! Zadzwonił dzwonek na lekcję, a my nadal stałyśmy. Jak wreszcie doszło do nas to powiedziła mi, że jestem źle ubrana i kazał mi wracać na koniec. Myślałam, żę go zabiję!!! Więc stałam tam tak gdzieś do 8.30 aż w końcu mnie przepuścił. Zarobiłam gapę i spóźnienie. Wprost wspaniale. Na szczęście spóźniłam się na wf więc nie było tak źle. Następna lekcja to był angielski. Mieliśmy lekcję na górze, ale oczywiście czekaliśmy na dole, żeby stracić trochę lekcji . Czekaliśmy tak z 15 minut, aż w końcu sprzątaczka na nas nakrzyczała i kazała iść na góre. Poszlismy pod salę i czekaliśmy z 10 minut. W końcu zauważyliśmy, że kilka osób nie ma ( to znaczy kujonów) i weszliśmy do sali . Okazało się , że oni tam na nas czekali od pół godziny, ale oczywiście nie poszli nas poszukać. Nio i zarobiłam kolejne spóźnienie!!! Boże kochany. Ja chyba wykituje w tej szkole!!!